Druga rocznica śmierci Tadeusza
Pojęcie czasu to rzecz niebywale względna.
To już dwa lata od śmierci Tadzia a nam wciąż wydaje się, że to było niedawno.
Postanowiliśmy więc spotkać się na neutralnym gruncie, aby w ten sposób przeżyć drugą rocznicę.
Najpierw, w piątek, późnym popołudniem zebraliśmy się we wsi Makowica i stamtąd ruszyliśmy na wycieczkę samochodową po okolicznych wzgórzach. Przepiękne widoki, dobre towarzystwo i ogromne poczucie wolności towarzyszyło nam tego dnia aż do późna w nocy! W dniu następnym, po śniadaniu wyruszyliśmy na cmentarz w Rozdzielu, tak, aby w samo południe spotkać się przy grobie.
Popłynęły wspomnienia, historie szczególnie zapamiętane a dla innych mniej ważne, chwile zbiegłe w czasie ale wciąż żywe swoją energią więc... obecne - przychodziły i odchodziły - zupełnie wolne!
Każdy coś powiedział, modliliśmy się, medytowali, słuchaliśmy siebie nawzajem i głosu otoczenia. Nad nami pojawił się myszołów i zataczał coraz to większe kręgi aż w końcu...odpłynął w masach ciepłego powietrza.
Odeszliśmy z cmentarza spokojni.
Potem obiad a wieczerem u Eli druga część spotkania: słowiańskie ognisko.
Oj działo się - bo Ela przygotowała oprócz posiłku i ogniska scenariusz imprez towarzyszących! Były tańce, wspominanie Tadzia, witanie chlebem i solą, palenie ziół i cięcie drzewa ...piłą motorową. Kto był u Eli wie, że sam dojazd to już atrakcja a oprócz tego przebywanie w miejscu ocalałym od cywilizacji to taka wisienka na torcie tego spotkania. Do późna w nocy ... i na drugi dzień również!
Przez te dwa dni towarzyszyła nam wspaniała pogoda i myśl, że to nie pierwszy ani nie ostatni raz...
Za rok spotkamy się znowu - gdzie? ... czas pokaże!
Może w tych samych miejscach a może tam, gdzie przyjmą nas z otwartymi rękoma, chlebem, solą, uśmiechem...
Marek Dudek