Zanim stopnieją lody...
Tegoroczna zima jest dziwną mieszanką mroźnych i ciepłych tygodni. Co dwa tygodnie zamienia się zima z wiosennymi klimatami.
Niby nic, bo już tak bywało, lecz jednak trochę szkoda prawdziwych zim, kiedy człowiek czuł pod nogami mróz i nie przyszło mu do głowy wychodzić poza dom bez czapki.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia wybraliśmy się na grób Tadeusza aby nie tylko "wskrzesić" światło w tych czy innych zniczach, lecz przede wszystkim aby tam być chociażby przez kilka chwil.
Zima wtedy "złapała" i całe podejście przysłonięte było centymetrową pokrywą ludu. Tak samo kamień, który oznacza miejsce spoczynku ciała. Była w tym obrazie głęboka symbolika zmian jakie towarzyszą naszemu życiu. Była w tym obrazie ogromna granica, która często i nam towarzyszy w emocjach, w zaślepieniu, w konieczności postawienia na swoim.
Za dwa dni lody stopniały...
Przyszła wiosna, z której powinniśmy wyciągnąć wniosek, że ani kruchość lodu, ani też jego chłód nie są barierą.
Wieczorem, kiedy słońce zasnęło za horyzontem, nikłe światełka wciąż świeciły. Taka jest bowiem rola światła... kiedy... topnieją lody.
Zdjęcia w galerii Marek Dudek