Przyszłość czyli...nadzieja...
Nie tylko z racji tych wcześniejszych rozważań o czasie i przemijaniu ale głównie z racji nadziei - marzymy o tym, aby ktoś po nas kontynuował pasje i wyzwania. Pomijając tych, którzy nie mogą lub nie chcą mieć potomstwa, pozostała większość upatruje właśnie w dzieciach następców swoich działań.
W praktyce różnie z tym bywa…
Pomimo, że nasze dzieci fizycznie to „krew z krwi i kość z kości” to jednak są to istoty wolne, lecz pod ogromnym wpływem środowiska, w którym spędzają czas. Wolność ich wyraża się w samodzielnym podejmowaniu decyzji a trochę później, również w odpowiedzialności i umiejętności ponoszenia konsekwencji z racji tych decyzji. A jednak do końca dni są naszymi dziećmi...
Gwar, rwetes, płacz i śmiech. Uśmiech i radość, które nam dają w najpiękniejszym beztroskim okresie dzieciństwa jest elementem naszej nadziei. Jest to też znakomita lekcja czym różni się dojrzały człowiek od dziecka…
Przypominają nas samych i pomimo cywilizacyjnych zmian – niewiele zmienia się dzieciństwo – samo w sobie jest nadzieją na miłość, beztroskę, swobodną zabawę i opiekę rodziców i rodziny.
Duże rodziny, wielopokoleniowe to już rzadkość a jednak było to dobre rozwiązanie, bo sprawiało, że każdy czuł się potrzebny i prawie nikt samotny. Miało też zalety domowej edukacji i kilku zawsze a jakże potrzebnych szeroko otwartych ramion!
Dzisiaj z powodu samotności cierpi wiele osób – ukrywając ją pod makijażem sztucznych uśmiechów i zwyczajowych zwrotów… Samotność to plaga naszych „wolnych” czasów. Aby ją pokonać popatrzmy na zachowanie dzieci - wbrew pozorom dużo się od nich można nauczyć!
Bądźmy zatem dziećmi …. idą wakacje, przestańmy przynajmniej na ten czas bawić się w … dorosłych!
Marek Dudek
Znakomite zdjęcia z rozbawionej „Tęczowej” w roku 2005 otrzymaliśmy od „Miodzia”. Dziękujemy darczyńcy i autorom zdjęć!
Zdjęcia w galerii.